Mówimy lub słyszymy coraz częściej o jakiejś cudownej wręcz magii świąt, o wybaczeniu, o pojednaniu, o mówieniu w tym dniu ludzkim głosem przez wielu ludzi, o tradycjach... 12 potrawach, nowej, lepszej niż zeszłoroczna - choince, o prezentach... o ekologicznej litości dla karpia, itd., itd...
Tymczasem wspominamy wydarzenie, które wcale takie wspaniałe i magiczne nie było - Ewangelie mówią wprost, że dla Maryi, Józefa i małego Jezusa po prostu nigdzie nie było miejsca... zatem "położyła w żłobie"... Życzę zatem i sobie i Wam, aby w naszych sercach znalazł się chociażby mały kąt dla Tego, który zwalczany był od dnia narodzin... bo jest Prawdą, która wyzwala z mroku i cienia śmierci... życzę sobie i Wam, żebyśmy starali się chociaż do tej Prawdy dążyć...
Pierwszymi, którzy odkryli, co się stało byli pasterze strzegący swoich trzód - Jezus nie przyszedł w bogactwie, przepychu i cudowności... życzę sobie i Wam, abyśmy mieli w sobie taką właśnie prostotę serca i byli zawsze gotowi na przyjęcie Bożej Miłości, która objawia się nam nie tylko w Kościele, ale przecież częściej dzięki ludziom spotykanym w codziennej, często szarej rzeczywistości...
Życzę również, aby te Święta spędzone w rodzinnym gronie - pozostały w naszych sercach przez cały rok... inaczej to wszystko chyba nie będzie miało sensu i pozostanie tylko taką fajną (ktoś mi zapewne powie, że obłudną) tradycją...
Wszystkiego Najlepszego!!! Dużo Miłości!!!
p.o. dyrygenta
Piotr Uniowski