Coraz częściej pojawiają się postulaty neutralności światopoglądowej Świąt Bożego Narodzenia, które rzekomo chrześcijanie sobie zawłaszczyli... i to z tradycji pogańskiej.
Cóż, jeżeli ktoś nie posiada wiedzy - to powtarza bzdury...
– postarajmy się jednak zachować pewną tradycję, która buduje przecież naszą cywilizację i tożsamość:
- to kim jesteśmy,
- w jaki sposób myślimy,
- jak wrażliwi jesteśmy, zwłaszcza na drugiego człowieka,
- jak odbieramy świat,
- wreszcie jakimi kierujemy się wartościami…
pamiętając, że przecież narodzone 2000 lat temu w Betlejem Dziecię nie przyszło do chrześcijan, ponieważ… chrześcijan nie było.
Przyszli żydowscy pasterze, a nawet wyznawcy Zaratustry, których znamy jako Trzech Mędrców.
w którym jedna jaskółka
czyni wiosnę
gdzie szewc
chodzi w butach
gdzie jak cię widzą
to dzień dobry
szukam świata w którym
człowiek człowiekowi
człowiekiem"
Nie szukaj człowieka ze świecą w ręku. Trzeba innego światła.
Jak mawiała Matka Teresa z Kalkuty:
"Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,
które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei „więźniom”,
tym, którzy są przytłoczeni
ciężarem fizycznego, moralnego i duchowego ubóstwa,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze, jak bardzo znikome są
Twoje możliwości i jak wielka jest Twoja słabość,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez Ciebie,
Zawsze wtedy jest Boże Narodzenie"
I tego na co dzień, a nie tylko od święta życzę.